bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
Czterech naczelnych. Maciej Piotrowski

Maciek przyszedł do Bibuły na chwilę z jakąś sprawą interwencyjną. Okazało się, że pozostaje z nami na dłużej, a my szybko powierzyliśmy mu bycie naczelnym.

Na spotkania zespołu odbywające się cyklicznie w kawiarni Klimaty przychodził pierwszy, bez względu na pogodę, stan ducha lub ciała. Gdy my wybieraliśmy się w teren z dystrybucją gazet, jego pula była już rozniesiona. Solidny i konsekwentny, każdą zaczętą sprawę doprowadzał do końca. Był przedstawicielem ginącego gatunku. Cechy Maćka takie jak honor, odwaga, godność, szacunek, dotrzymywanie danego słowa coraz rzadziej dziś charakteryzują ludzi nie tylko tych z młodszego pokolenia. Maciek nie pękał na robocie. Był odważny, niczego się nie bał. Dawał nam tym poczucie bezpieczeństwa. Mimo, że był od nas starszy, umiał nawiązać dobry kontakt nawet z najmłodszymi. Wszyscy czuliśmy się dobrze w jego obecności, dlatego bardzo nam go zabrakło, gdy nagle odszedł, zostawiając pierwszy raz nierozniesioną Bibułę. Czym dla Maćka była Bibuła Milanowska? Myślę, że była wspólną, bezinteresowną sprawą, drogą do prawdy, jasną, dobrą intencją, dla której warto poświęcić czas i energię.