bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
Milanówek. Tu się oddycha

Żegnamy rok 2016 będąc jako Polska na niekwestionowanej pozycji lidera rankingu na najgorsze powietrze w Europie (dane z maja 2016 roku, opublikowane przez Światową Organizację Zdrowia). Na pięćdziesiąt pierwszych „brudnych“ miast trzydzieści trzy są nasze, z Żywcem na czele listy. O połowę mniej ma Bułgaria, po kilka Czesi oraz Włosi. Aż ciśnie się na usta slogan: „Teraz Polska“. Patrząc na mapę kraju widać, że na północy, tam gdzie wiatr od morza i bujne lasy sytuacja ma się lepiej w porównaniu z południem, zasilającym powyższy ranking. Jak na tym tle wygląda Warszawa i Mazowsze? Ano kiepsko. W stolicy w grudniu alarm smogowy ogłoszony po raz pierwszy w historii zaowocował całodzienną darmową komunikacją miejską. Spaliny samochodowe odpowiadają tam za około 63% zanieczyszczeń. Ale w skali kraju prawdziwym trucicielem powietrza są przydomowe piece, kominki i kotłownie. Aż 87% rakotwórczych cząsteczek WWA unoszących się nad nami pochodzi z domowych palenisk, które są niskiej jakości i nie spełniają norm. Do tego spalając domowe śmieci, odpady plastikowe, resztki budowlane, lub remontowe, a także kiepskiej jakości węgiel produkujemy coś na kształt bomby chemicznej z opóźnionym zapłonem. Te toksyczne związki zanim opadną na ziemię, trafiają do naszych oskrzeli, skąd wraz z krwią wędrują do naszych komórek. Reszta zasila nasze domowe ekoogródki, pola, łąki, gdzie poprzez kury i krówki wraca do nas w postaci mięsa, nabiału, jaj. W rakotwórczych substancjach też przodujemy. A jakże. Przekraczamy normy o 600% (dla porównania Czesi o 150%, a Słowenia o 120%). Z wiatrem eksportujemy im to i owo. Do Portugalii mamy dosyć daleko, więc cieszy się wyjątkowo czystym powietrzem na kontynencie. Gdy kilka lat temu byłam tam na rodzinnych wakacjach, ze zdziwieniem obserwowałam, jak atopowa skóra mojej córki zdrowiała w oczach. Powietrze z „niespodziankami“ powoduje przedwczesną śmierć 45 tysięcy Polaków rocznie. Skraca nam wszystkim życie od pół roku do roku zależnie od miejsca zamieszkania. Pyły przyczyniają się do raka, alergii, astmy i wielu innych chorób płuc i układu krążenia. Problem zaostrza się zimą. Im niższa temperatura, tym intensywniej palimy. Jeśli nie wieje, jest mgła, to lepiej darować sobie ruch na świerzym powietrzu. Milanówek domkiem stoi. Nie wszyscy mają ogrzewanie gazowe. To co wrzucamy do pieców i kominków bezpośrednio wpływa na zdrowie nasze i sąsiadów. Oszczędzając z jednej strony, z drugiej narażamy siebie i innych na cierpienie i wydatki. Uważajmy, czym palimy, zwróćmy uwagę, w jakim stanie technicznym jest nasz samochód (diesel to główny producent miejskich spalin). Odkurzmy rower, kupmy bilet na pociąg. Co jeszcze możemy zrobić my, mieszkańcy Milanówka? Możemy dbać o drzewa! Nie mamy wprawdzie w pobliżu lasu, tego wielkiego neutralizatora dwutlenku węgla, siarki i metali ciężkich. Mamy autostradę, więc tym bardziej musimy się troszczyć o istniejący drzewostan. To nasze zielone płuca. A im starsze drzewo, tym bardziej efektywne. Dla przykładu: stuletni buk pochłania rocznie ok 4800 kg CO2 i produkuje 3500 kg tlenu. Gdybyśmy chcieli taki buk zastąpić drzewną młodzieżą, to trzeba by zasadzić aż 1700 dziesięcioletnich buków, aby dorównały mu wydajnością. Szpaler drzew przy ulicy, czy iglasty żywopłot są w stanie zatrzymać i częściowo pochłonąć do 75% pyłów. Jesion, brzoza, lipa, jarząb, topola i drzewa iglaste to nasi naturalni sprzymierzeńcy w walce z zanieczyszczeniem. Sadźmy je nie tylko dla urody, ale i pożytku. Nie usuwajmy bezmyślnie tych, które od dawna są wśród nas. Moim życzeniem noworocznym jest, aby powiedzenie „wyjść na świeżę powietrze“ ponownie nabrało treści. Byśmy w przyszłości nie musieli jak Dulski okrążać stołu w ramach spaceru. Nie z każdego bowiem taki szczęściarz, że ma stół okrągły.