bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
Ludzie listy piszą

   Szanowna Redakcjo

    Czy nie zauważacie Państwo, że Milanówek staje się miastem absurdu? W Milanówku mieszkam od pokoleń, ale nigdy nie było wszystko odwrócone do góry nogami. Zwalnia się bezpodstawnie w czasie pandemii kierownictwo Straży Miejskiej. Bez litości, empatii czy zwykłej troski, o to, z czego dnia następnego będą żyli, skoro nawet nie mogą zarejestrować się w Urzędzie Pracy! Następnie bez wahania i bez podstaw zwalnia się osobę merytorycznie świetnie przygotowaną do wykonywania pracy w ROŚ, z 30 letnim stażem, która właśnie ze względu na wiedzę, doświadczenie i umiejętności była autorytetem. Nie tylko dbała o drzewa Milanówka, zwłaszcza pomniki przyrody, na których widnieją zielone blaszane tabliczki. Przyczyniła się do podniesienia estetyki skwerów i ulic poprzez nasadzenia a efekty jej pracy widać wszędzie. Nigdy jednak nikt nie puszczał na Facebooku serialu pt. co dzisiaj zrobiła dla miasta Pani Zosia. No, ale wtedy Milanówek był w ruinie! Teraz, Milanówek już nie jest w ruinie, dzięki burmistrzowi Remiszewskiemu i nowemu ogrodnikowi miejskiemu. Dlatego mamy codzienny serial pod tytułem: nasadzenia w mieście. I nieważne czy dobre, czy złe, byleby było zbliżenie skopanej ziemi i kilku świeżych sadzonek oraz lajki w Internecie.

    Szkoda tylko, że gdy ekipa ZGKiM pod dowództwem miejskiej ogrodnik sadzi nowe krzewy w ilości kilku sztuk w centrum Milanówka, w południowej części miasta ekipa wyrzyna do cna już drugi rok z rzędu nasadzone przed laty krzewy. Szpalery krzewów wzdłuż ścieżki rowerowej przy ul. Królewskiej w rejonie osiedla przestały istnieć, bo kosiarki ZGKiM uparcie nie odróżniają krzewów śnieguliczki od trawy.

    No, ale co tam, absurd goni absurd. Burmistrz fotografuje się z nowozatrudnionym pracownikiem ZGKiM – psem Filcem.  Nowy pracownik jest podobno odpowiedzialny za nasadzenia i zieleń w mieście.  Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Polska ma serial „Komisarz Alex”, Milanówek ma serial „Pies Ogrodnika Filc”.  Pies z TVP dokonuje wielkich rzeczy, tropi przestępców, ratuje ludziom życie, natomiast Filc może się czasem podrapie za uchem lub obsika nowo posadzone drzewko.  Mamy też konkurs na herb ogrodnika, którego wiodącym motywem ma być pies. Po co komu herb ogrodnika?

   Z całą sympatią dla psów i dla pani ogrodnik, która ma pracę lżejszą od snu, o jakiej wielu może tylko pomarzyć – czy komuś nie jest trochę głupio, że ten cyrk odstawia się zaraz po zwolnieniu z pracy zasłużonej dla miasta i zieleni miejskiej Pani Zosi, której pies siedział w domu i która nie potrzebowała ani herbu ani codziennej relacji, by dobrze wykonywać swoje obowiązki?

Halina Daszkiewicz