bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
Gdzie jest melanż w Melanżówku?

Milanówek kojarzy nam się z krówkami, jedwabiem, starymi dębami i willami. Jest tu Centrum Kultury, działa Milanowski Klub Mam, Klub Seniora a nawet Klub Szachowy. Jednak nasze miasto nigdy nie pochyliło się nad losem nastolatków i studentów, aby pomóc im zagospodarować wolny czas, urozmaicić piątkowe wieczory i weekendy.

Realia spędzania wolnego czasu przez wspomnianą grupę wiekową nie są zróżnicowane, jeśli ograniczyć się do terytorium Milanówka. Najbliższe centrum rozrywki kulturalnej to grodziskie kino. Można też wybrać się do Warszawy, gdzie opcji jest już cała masa. Kluby, bary, knajpy, wystawy i teatry to znaczące korzyści mieszkania blisko stolicy. Aczkolwiek i tutaj pojawiają się komplikacje. W wieczornej eskapadzie trzeba bowiem uwzględnić, że ostatni pociąg powrotny z centrum odjeżdża o 23.30. I nie daj Boże się na niego spóźnić… Sądzę, że każdy pasażer szanownych Kolei Mazowieckich choć raz czuł tę presję i wie o czym mowa. Nie od dziś wśród kwiatu milanowskiej młodzieży panuje rosnące przekonanie, że „tu nie ma co robić”. Brakuje miejsca do integracji, zabawy i wypoczynku. Lokalu, który byłby urozmaiceniem i odskocznią. Nie chodzi mi tutaj o nocny klub, który swojego czasu już miał szansę zaistnieć. Jego renoma ograniczyła się do odwiedzin proletariatu z pobliskich miasteczek, aktów agresji i bezwstydności, której dowodem do dziś jest ławka miłości pod sklepem „Biedronka”. Rozwiązaniem byłoby praktyczne spojrzenie na potrzeby młodego pokolenia i stworzenie mu azylu do ich zaspokajania. Takie założenia pojawiają się regularnie, co 4 lata przed każdymi wyborami samorządowymi. Są ambitne obietnice, plany i postulaty. Ich efekty widzimy pod postacią młodych ludzi przesiadujących godzinami w „Przystanek Cafe”, na Skwerach Armii Krajowej, czy Wacława Wdowiaka oraz w rosnącej liczbie wyprowadzek do Warszawy. Tęsknota za atrakcjami przejawiła się też najwidoczniej w paradoksalnym określeniu „Melanżówek”. Ten antonim oznaczający w młodzieżowym slangu „imprezowe miasto” można spotkać na milanowskich murach, ale nie w świadomości stereotypowego nastolatka. Pozostają nam tylko skwery i przyblokowe ławki.