bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
Kładka

    Gdybym mógł sprawić by jakiś przedmiot ożył, byłaby to kładka nad torami łącząca ulicę Krakowską z Warszawską (ta z dachem i oddzielnym podjazdem dla małych pojazdów na kołach). Chciałbym by ożyła i mogła opowiedzieć masę historii, które się na niej wydarzyły. Gadałaby pewnie wiele dni, o ludziach, psach i roślinach, o miłości, żalu i strachu, a nawet na tematy, których w słowa nikt by nie ubrał. Kładka jest siedliskiem życia i gdyby jej ożywienie było możliwe, warto by je zainicjować życiem jakiego sama zaznała. Nie mam tu na myśli tylko graffiti, ale muszę o nich wspomnieć, gdyż ostatnio niezwykle je przeżywałem. Idąc kładką pewnej pięknej nocy zacząłem czytać i oglądać, napisy i obrazki, nabazgrane na ścianach przejścia. Po pewnej chwili doszedłem do wniosku, że nawet jeśli są one co pewien czas zmywane lub zamalowywane to podczas wszystkich lat istnienia tych ścian, można było opisać tam bardzo wiele. Ludzie piszą tam czasem zwyczajne slangowe określenia czy brzydkie słowa, lecz są też ci, którzy umieszczają tam m.in.: odnośniki do swoich kanałów na youtube, kont na instagramie czy facebooku. Inicjały w sercach jako oznaki miłości, wyżalenia się na przykład: “Boję się starości”, dzieła artystyczne, oraz publiczne głoszenie własnych poglądów.

     Przejdźmy do innego działu: „spotkań”, choć być może część osób zareagowałby zdziwieniem na takie określenie, bo przecież spotkania odbywają się też na normalnych ścieżkach i chodnikach. Idąc tropem spotkań, okazuje się, że niektóre przeżycia jakimi z chęcią dzielimy się z innymi, czy rozmowy z osobami napotkanymi podczas drogi przez tą właśnie kładkę, znajdują tu swój ślad.

    Ci, których tam odrobinę poznałem, po części ukształtowali mnie. Odchodząc już od własnych doświadczeń, widzę, jak zwykłe rozmowy mogą się różnić od tych na kładce. Po pierwsze: tłum lub jego brak, który może powstać w odpowiedni dzień z powodu braku zbyt wielkiej powierzchni. Wśród ludzi, o prywatnych sprawach mówimy szeptem, natomiast te mniej prywatne możemy nawet wykrzykiwać.

     Na drogę nad torami różnie wpływają np. zmiany pór roku. Zima przynosi śnieg, ale dach chroni główny trzon przejścia, zaś schody i wjazd niekoniecznie są bezpieczne. Wiosna zazwyczaj oszczędza kładkę, ale przechodząc w lato zaczyna smagać deszczami i mocno naświetlać jeszcze dobrze trzymającą się farbę. Jesień przynosi liście i wiatr sprawiając tyle samo co wiosna. Burze czy grad niekoniecznie się dały we znaki „starej babce”, a oświetlenie, jak i zewnętrzna farba, zaskakująco dobrze się trzymają. Czasem zastanawiam się też, czy deski w głównej części i podjeździe kiedyś przypadkiem nie spadną, albo kamienne stopnie zapadną się i przeważą metal.

    Schody przeżyły remont, którego termin był wyznaczony między lipcem a sierpniem ze względu na użytkowanie ich przez uczniów w drodze do szkoły.

    Na kładce znajdowała się skrytka GeoCatch do niedawna tam ukryta, ale zdaje się, że ostatnio chyba ją zabrano. Po jednej stronie kładki odbył się właśnie remont ulicy. Chodzi tu o ulicę Krakowską, na której wymieniono nawierzchnię, ale brak na niej świateł i spowolnień tzw. “hopek” może okazać się bardzo niebezpieczny w skutkach.

Kajetan Fabisiak