bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
Krzywda

   Informacja o tym, że burmistrz Milanówka zwolnił dwie osoby (p. komendant i p. wicekomendanta Straży Miejskiej) w trybie dyscyplinarnym w okresie tak trudnym jak obecna pandemia wstrząsnęła mną dogłębnie!

   W sytuacji, kiedy wszyscy borykają się z niepewnością, lękiem, trwogą i kiedy bardzo wiele osób, zastanawia się, czy stać je będzie za chwilę na kupno podstawowych artykułów żywnościowych, bo tracą bez własnej winy możliwości zarobkowania, burmistrz Milanówka jednym pociągnięciem pióra „wywala” w ciągu minuty ludzi z pracy, w tak trudnym czasie, kiedy ochrona pracy staje się narodowym celem. Zabiera im wszystko: pensję, poczucie bezpieczeństwa, gwarancję, że mimo dramatycznej sytuacji w kraju mogą zapewnić byt swojej rodzinie oraz daje im wilczy bilet, by żadnej pracy nie dostali. Karze ich i to najsurowszą karą z katalogu kar pracowniczych. Za co? Za niesubordynację, nieposłuszeństwo, niewykonanie polecenia, którego treść budzi sprzeciw moralny?

   Co powinien zrobić burmistrz w sytuacji konfliktu społecznego, kiedy jego decyzja kogoś krzywdzi, tak jak się stało z kupcami milanowskimi? Zamiast wysyłać jednostki  porządkowe by „pacyfikować” ludzi, sam powinien do nich pójść. Ale to nie ten burmistrz. Ten burmistrz steruje naszym małym światem przez telefon. Nie rozumie ludzi, nie rozumie miasta.

   Jest mi tak ogromnie przykro, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. I szkoda wielka, że latem 2019r. kiedy koparki firmy działającej na zlecenie PKP niszczyły korzenie naszych trzystuletnich dębów burmistrz nie był ani dostępny ani chyba zbytnio zainteresowany, a  na wołania o pomoc i o interwencję odpowiadały (i to wielokrotnie, dzień w dzień) właśnie obecnie zwalniane osoby. Może to też, w świetle tamtejszych wydarzeń i dziwnej bierności osób nami rządzących, była niesubordynacja?

   Burmistrz jest tylko zwykłym mieszkańcem, naszym sąsiadem, który w wyniku wyborów otrzymał CZASOWY mandat i kredyt zaufania. Jego rolą nie powinno być wydawanie rozkazów ale służenie mieszkańcom i miastu. Autorytetu i szacunku nie zdobywa się groźbą, przemocą czy zastraszeniem.

   Jak krzywdząca jest decyzja burmistrza wie ten, kto bez własnej winy z dnia na dzień stracił pracę i stanął twarzą w twarz z samotną rozpaczą. Widocznie burmistrz nie doświadczył nigdy takiej sytuacji ani takiego uczucia.

Anna Krawczyk