bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
NA STRAGANIE W DZIEŃ TARGOWY

Czy nie macie Państwo odczucia, że w tej kadencji nastały dziwne i niespotykane dotąd zwyczaje

Jak brak poszanowania prawa, szacunku do pracownikówLekceważenie mieszkańców i reprezentujących ich organizacji

Brak konsultacji społecznych, które były świętym zwyczajem miasta

Dzielenie lokalnej społeczności i szczucie na siebie mieszkańców

Po raz pierwszy w historii naszego miasteczka ktoś postanowił sprawować urząd siłowo i zarządzać nim przez kryzys :-((

Wyobraźcie sobie Państwo, że pod Wasz dom podjeżdża koparka, a kierujący nią nie wysiadając nawet z pojazdu, wydziera się, że przyjechał zrównać Wasz dom z ziemią, bo (jego zdaniem) nie pasuje do reszty. Zburzy go, bo ma inną wizję miejsca, w którym mieszkacie od pokoleń.

I gdy zbieracie Państwo myśli, upewniając się, że to nie sen, bezczelnie wydzierający się krzyczy, że rozbiórka nastąpi w imię postępu…..

Wyrzucenie kupców i mieszkańców z targowiska już raz miało miejsce w połowie marca zeszłego roku. Zostaliśmy wtedy zmuszeni do robienia zakupów gdzieś po prywatnych posesjach i w polach… Wtedy się nie udało. Sprawa nie zakończyła się miło dla pomysłodawcy tych siłowych rozwiązań :-((

Miejskie targowisko to tradycja, która w Milanówku jest silna i konsoliduje ludzi. Dla jednych z nas liczy się tu możliwość wyboru, konkurencyjność cen. Drudzy cenią zdrową żywność, chałupnicze sałatki, pierogi, domowo pieczony chleb…

Inni czekają w soboty na rolników, którzy przywiozą uprawiane na swoich polach płody. Dla wegetarian targ to podstawowe miejsce codziennych zakupów.

Milanowskie targowisko to wspieranie lokalnej przedsiębiorczości, czego mieszkańcy wydają się być bardziej świadomi niż włodarze

Jesteśmy tu na swoim. Na targowisku wszyscy się znają, są dla siebie mili i uprzejmi. Kupcy lubią mieszkańców a mieszkańcy swoich kupców. W dobie supermarketów bez obsługi, zakupów internetowych ma to dla wielu z nas cenną wartość, a rozmowa jest nierozłącznym elementem tutejszych zakupów:-)

Targowisko to dialog, ale to słowo jest obce zarządzającym miastem. Skąd ma wiedzieć jakie rozmowy toczą się w dzień targowy ktoś z Opola, Raszyna, czy Australii

Tamara Gujska Szczepańska