bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
Żegnając zły rok

    Podsumowując mijający rok, zastanawiam się, ile zła może wyrządzić jeden tylko człowiek. Ze zła słyną jednoosobowe dyktatury i reżimy. Po czasie można pytać, jak zaburzone jednostki dochodzą w ogóle do władzy i co ludzi w nich pociąga.

    Przed Świętami pojawił się wywiad z matką uwięzionej na Białorusi działaczki. Jej córka pobita, trzymana w odosobnieniu na mocy prawa bezprawia cierpi. Matka połyka łzy, by nie płakać na wizji. My to widzimy. Wstrząśnięci. Porażeni niesprawiedliwością i globalną bezsilnością. A co robią politycy? Co robi świat, który ma narzędzia, metody, sposoby, siły? Sytuacja uwięzionej to nie tylko news, to alternatywna rzeczywistość tu i teraz, o której wszyscy wolą nie myśleć. W czasie, gdy my dzielimy się opłatkiem, otwieramy szampana, inni cierpią, dzień po dniu, minuta po minucie. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. To właśnie jest przekleństwo XXI wieku. Niedostrzegalność. Obojętność. Brak solidarności. Przelatujące z prędkością światła wiadomości. Ważenie, co się opłaca a co nie. Trudno się pogodzić z takim systemem wartości

    Refleksją na koniec roku jest to, że nie trzeba wielkiej polityki i przekraczania granic, by spotkać krzywdę, obojętność i znieczulicę. Nie trzeba włączać telewizora, by zobaczyć, jak jest. Trzeba tylko chcieć zdjąć ciemne okulary wygodnickiego niezaangażowania. Każde nadużycie władzy wymaga przecież podporządkowanego aparatu i służb. To cały system zależności, uległości, lęku, może kalkulacji. Co jedna osoba zrobiłaby bez posłusznych urzędników i służb mundurowych, dobrze opłacanych prawników, sympatyków, których sympatia wynika nie z lubienia dyktatora (choć naiwny pewnie myśli, że tak jest), ale z sytuacyjnego uzależnienia, oczekiwania na gratyfikację lub wdzięczności za już otrzymany „prezent”, którego nikt przedtem dać nie chciał. Taki „prezent” to nie pudełko z kokardą, lecz na przykład konkretna korzyść materialna lub kontrowersyjna decyzja administracyjna.  Gdzie to ja słyszałam takie oto nawoływanie: „masz problem, przyjdź, nie ma spraw nie do załatwienia, są tylko procedury administracyjne”…?  Czy takie wypowiedzi to nie pierwsze symptomy tendencji do nadużywania władzy i budowania grona wdzięcznych popleczników?

    Zadufany w sobie człowiek musi czuć poparcie innych, choćby najbardziej fałszywe. To zapewne zagłusza jego poczucie osamotnienia i ewentualne wyrzuty sumienia. Podejrzliwość, brak zaufania, kurczowe trzymanie się steru urastają do poziomu obsesji. W konsekwencji następują personalne czystki. Przecież każdy może być wrogiem i stanowić zalążek buntu. Zwalnia się ludzi z pracy, ze stanowisk, wyklucza z różnych kręgów, szuka się „haków”, „łatek” na innych. Straszy się sądami, karami. Władza oparta na lęku i na obawach ludzi to bardzo krucha władza, dlatego broni się siejąc strach. Ktoś powie, to nas nie dotyczy, u nas jest inaczej. Jest demokracja, samorządność, jawność, przejrzystość, wolność. Kto tak powie? Czy ten, kto jest obojętny na świat, kto nie widzi lub udaje, że nie widzi fałszu, ten, kto uaktywnia się dopiero, gdy coś dotyka jego osoby? Obojętność, krótkowzroczność, egoizm, wygodnictwo niszczą zarówno nasz wielki świat jak i ten nasz mały. Są tematy, które wołają o zdanie odmienne!

    Może zatem w Nowym Roku warto wnikliwiej spojrzeć na rzeczywistość i spytać, co mogę zrobić, by nie być dalej tak obojętnym. Na nadchodzący rok ponadczasowy cytat z Wisławy Szymborskiej:

    „Uśmiechnięci, współobjęci, spróbujemy szukać zgody, choć różnimy się od siebie, jak dwie krople czystej wody”

   

    Pierwszego stycznia wstał nowy dzień – oby lepszy dzięki nam

 

Ania Krawczyk