bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
  Zaduszkowe refleksje
    W tym roku jeszcze wyraźniej propagowana była wersja „na bogato”. Jak większy telewizor, głośniejsze fajerwerki, to i na grobie więcej zniczy. Trzeba być lepszym niż sąsiad. Zniczami, najczęściej plastikowymi zasłane są calutkie nagrobki. Rekordziści poustawiali ich kilkadziesiąt. No i sztuczne kwiaty. Podróbki. Jak sztuczny stosunek do zmarłych, sztuczna trawa, sztuczne rzęsy… Żywe rośliny to zawarte w nich piękno, życie, inna estetyka. Chyba lepiej dać zarobić miejscowym ogrodnikom, niż Chinom, zasypującym nas kontenerami tandety. Prawdziwe kwiaty dobrze się kompostują, zamiast mnożyć tony plastiku, którego utylizacja stanowi dziś naprawdę poważny problem. Większość osób chce zaparkować jak najbliżej, najlepiej na bramie cmentarza. Chodzenie stało się jakąś karą. Tarasują więc furtki, rozjeżdżają trawniki. Straż zmuszona jest pilnować porządku… Większość odwiedzających groby zapala wszystkie znicze i biegnie do auta. Wszyscy się przecież spieszą. Nie ma miejsca na miłe spojrzenia, uśmiech. Tym bardziej nie ma miejsca na myślenie o tych, którzy mieszkają obok cmentarza. Wieczorem nie ma tu czym oddychać. Gęsty duszący dym od niezliczonej ilości świec gryzie w gardło i szczypie w oczy. Jakby zbadać tu stężenie pyłów, to pewnie pobilibyśmy Nowy Targ i Rybnik. Kilka osób, które wieczorem najwyraźniej przyszły tu na spacer, nie były w stanie wejść w głąb cmentarza i zawróciły zanosząc się kaszlem. Warszawski Cmentarza Północny sfotografowany z drona wyglądał jak płonące lasy Amazonii. Ile kontenerów zapełnią te zużyte znicze? Co z wygenerowanym na własne życzenie smogiem? Odwiedziliśmy 4 cmentarze. Zdecydowanie najlepsza sytuacja jest na Cmentarzu Prawosławnym. Groby nie wyglądają tu jak jarmarczne kramy. Umiar, skromność. Spacer przestronnymi alejkami między zielenią i urokliwymi grobami sprzyja zadumie i refleksji…

T.G.S.