bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
Zacznijmy działać – list od czytelnika

    Podczas gdy świat ulega zmianom, my stoimy twardo i mocno na ziemi, umocowani z pomocą korzeni sięgających odległych czasów. Zaczęliśmy jako małe miasteczko letniskowe, dziś jesteśmy czymś zupełnie innym. Szkoda, że zmiany nie zachodzą również teraz, ale od początku…

    Koronawirus odmienił oblicza świata, a życie miliardów uległo zniekształceniu. Mimo mnóstwa problemów, przetrwaliśmy. Milanówek przeszedł lockdowny i główną część epidemii, całkiem nieźle. Tu jednak pojawia się problem, bo bezruch i brak zmian obejmowały w tym czasie nie tylko kwestię wirusa. Zupełnie jakby tak właśnie działała choroba, to znaczy że najpierw niszczy poszczególne elementy życia, aby w ten sposób rozwalić wszystko. Co zatem przyniosły 3 ostatnie lata?

Chaos i bałagan.

W naszym przypadku istniał on już wcześniej. Rządzący mieli w nosie to co stanie się z ich decyzjami. Pragnęli jedynie utrzymania się przy władzy. Włodarze Milanówka zwykle poszukując  poklasku, sprzyjali inwestycjom przynoszącym korzyści im,  nie patrząc obiektywnie na potrzeby mieszkańców.

    Jak wiadomo niedawno wyremontowano ulicę Krakowską. Nie do końca zgodnie z wytycznymi, ale inwestycja po perturbacjach dobiegła końca. Zapomniano np o „spowalniaczach”  lub sygnalizacji świetlnej. Zupełnie jakby kierowcy, którzy będą jeździli po długiej, prostej drodze  raptem na pewno będą się stosowali do przepisów. Cóż, raz pewien samochód prawie zrobił ze mnie mokrą plamę, a więc potwierdzam, że droga nie jest odpowiednio bezpieczna, a już na pewno nie dla setek uczniów uczęszczających tam do szkół.

     Zaniedbana została również zieleń publiczna. Powtarzają się kradzieże kwiatów z kwietników, zniszczenia nasadzeń. Nieład i brzydota zawitały także do sfery zarządzania miastem. Brak konstruktywnych zmian w sprawie remontu targu miejskiego. Osobiście kocham dzisiejszy wygląd targu i nie przeszkadza mi jego charakter. Wymyślona koncepcja remontu była nieadekwatną do klimatu i miejsca, ani charakteru miasta. Warto posłuchać mieszkańców i szybko przystąpić do niezbędnej transformacji.

    Dewastacja milanowskiej zieleni to przede wszystkim sprawa wycinki drzew przy wiadukcie. Było to wielce smutne wydarzenie, bo spowodowane zapewne zachłannością, własnymi korzyściami. Osoba, która przyzwoliła na wycięcie lasku, wiedziała, że na jego terenie i tak nie będzie można nic wybudować. Obchodzenie ograniczeń bokiem źle się kończy. W grodziskim sądzie odbyła się w tej sprawie pierwsza rozprawa. Kolejna 12 sierpnia.

     Wszystko się zmienia na niekorzyść, a my nawet nie chcemy zawołać o pomoc. Krytykujemy i czekamy.

     I to bierne oczekiwanie jest sporym problemem, przez który nasze miasteczko nigdy się nie zmieni. Nie wolno stać z boku. Jest to złe moralnie. Stanowimy lud świata umierającego z naszego powodu. Jeśli nic nie robisz to również jesteś odpowiedzialny za zło jakie się dzieje. Jeszcze jest szansa. Odejdź sprzed netflixa, podcastów i audiobooków, by zobaczyć na własne oczy brak zmian. Otwórz oczy. Zacznij działać.

Kajetan Fabisiak