bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
Najniższe szczyty

    Rodzaj ludzki, a dokładniej jego gatunek homo sapiens, do życia potrzebuje pierwszego poziomu piramidy przyjemności.

   Jeśli zatem, wszystko dzięki czemu żyjemy, jest przyjemnością, to wyjaśnia jak bardzo spragnionemu smakuje woda, czy pięknie „pachnie” tlen, mającemu problemy z oddychaniem. Na nasz słowny warsztat weźmy właśnie aspekt ditlenu (O2). Jak wiadomo posługujemy się nim w celu nieustannego procesu oddychania, którego nie ma sensu tu bliżej opisywać.

    Zaznaczymy sobie jedynie coś na kształt symbiozy w oddychaniu pomiędzy ludźmi, a drzewami. Polegającej na pobieraniu przez drzewa wydychanego prze ludzki organizm dwutlenku węgla i wytwarzaniu tlenu. Gdyby nie potężne zielone, zadrzewione obszary dawno zabrakłoby nam tlenu. Jedno drzewo produkuje w ciągu roku mniej więcej taką jego ilość, jaką zużywa do oddychania dorosły człowiek w ciągu dwóch lat! Konkluzja jest oczywista: człowiek + roślinność drzewiasta = równowaga. Pozostaje tylko jeden aspekt:  przecież my i tak wycinamy lasy!

    Dochodzimy do Milanówka i problemu w opiece nad terenami zielonymi, a szczególnie drzewami.

    Najtragiczniejszy przypadek destrukcyjnego działania obserwować można do dzisiaj przy wiadukcie, gdzie nastąpiła wielka wycinka lasku z cennymi, dorodnymi drzewami. Pewni jesteśmy tego, że teren, na którym odbyła się masakra, należy do prywatnego właściciela, ale las, to las i stanowi dobro nas wszystkich.

    Kolejny aspekt to pozorowane próby walki z tą nielegalną wycinką ze strony straży miejskiej, a potem władz gminnych i powiatowych. Dalszym ciągiem wandalizmu  jest chęć zabudowania tego leśnego terenu. 

    Przenieśmy się na milszy temat. Popatrzcie w górę. Tylko nie teraz! W budynku nie dokonacie odkrycia Milanówka w górze. Jak wiadomo miasto to niegdyś służyło jako miejsce miłego, letniego wypoczynkowy dla bogatszych mieszkańców Warszawy. Kamienice i wille były ładne i kolorowe, i te pierwsze, by zaprosić ludzi i te drugie, w których mieszkali. Gdy spaceruję po miasteczku staram się patrzeć na elewacje, zwieńczenia domów, ich posadowienie. Wyróżnić możemy niskie mieszkania oraz wysokie, do tego fantazyjne i proste, a oglądając wszystko dokładnie poczujemy klimat jaki miał tworzyć gmach czy budyneczek.

    Z kolei gdy obserwujemy niebo mamy szansę niepowtarzalnego widoku, bo chmury ułożą się w kształt, który możemy zinterpretować, jak tylko zechcemy.

    Czasem spojrzymy na kaczkę, kiedy indziej w oczy, by ostatecznie i tak zdać sobie sprawę z wodnej natury obłoków. Wlepianie wzroku w błękit sklepienia świata, lub bezkresną czerń kosmosu, pozwala dostrzec rzeczy tam się pojawiające zwiastując pogodę, tworząc relacje, przynosząc odkrycia, pozwalając marzyć, kreować przyszłość.

    Niekiedy znajdujemy tylko czarne dymy, związane z technologią, transportem, paleniem w piecach, a także z wojną. Przenosząc się w podróż pod gwiazdami nie chcemy mieć świadomości istnienia wymienionych wyżej problemów. Trzeba weselić chwile doświadczeń abstrakcyjnych. Dosięgnijmy szczytów, do których każdy ma możliwość dojść.

 

Kajetan Fabisiak