bibuła milanowska

jesteśmy blisko ludzi
Namawiani do bojkotu

    Karta do głosowania w referendum miała jedno proste pytanie: czy jesteś za odwołaniem burmistrza Milanówka przed upływem kadencji oraz dwie proste odpowiedzi do wyboru: TAK lub NIE. 3233 osoby zakreśliły TAK i 79 zakreśliło NIE. Pozostali mieszkańcy uprawnieni do głosowania w ogóle nic nie zakreślili, bo nie poszli na referendum. Zatem nie znamy ich opinii i wszelkie interpretacje na temat ich poparcia lub jego braku dla burmistrza są nadużyciem. Oczywiście ich nieobecność  przekłada się na liczby a liczby na rezultaty, ale nie daje odpowiedzi na zadane pytanie referendalne. Rezultatem jest tylko i wyłącznie nieważność Referendum, bo nie osiągnięto wymaganego przez prawo progu obecności. Do skuteczności referendum zabrakło 1038 głosów bez względu na to, czy byłyby na TAK czy na NIE. Warto też zauważyć, że gdyby jednak te brakujące do ważności referendum 1038 osoby przyszły i wyraziły swoje poparcie dla burmistrza, zakreślając NIE,  to i tak burmistrz musiałby opuścić swój urząd ze względu na przewagę  ponad 3000 głosów oddanych przeciwko niemu. Aby pozostał na stanowisku musiałoby przyjść ponad kolejne 3000 osób i zakreślić NIE. Wniosek: BURMISTRZ ZACHOWAŁ STANOWISKO, ALE NIE UZYSKAŁ POPARCIA.

    Wszyscy lubimy upraszczać otaczającą nas rzeczywistość. To może prowadzić do nadużyć i manipulacji.  Osoby i gazetka popierająca burmistrza nawoływały do bojkotu referendum poprzez promowanie haseł: NIE IDĘ na referendum. W bardzo przewrotny sposób zmanipulowano nasze umysły. Dlaczego hasło zwolenników burmistrza nie brzmiało prosto i klarownie: Idę na Referendum, zakreślam NIE  i wyrażam poparcie dla burmistrza, którego politykę akceptuję w pełni. Wtedy wszystko byłoby czytelne, uczciwe i można było by realnie ocenić sytuację. Czy nie chodzi zatem o lęk i o obawę, że właśnie w tak uczciwie przedstawionej sytuacji, burmistrz mógł nie  uzyskać wymaganej większości głosów? Czy to obawa przed możliwością przegrania  kazała nawoływać do bojkotu referendum zamiast do uczciwego głosowania? Nie znajduję innego uzasadnienia dla faktu tak zintensyfikowanego nawoływania ludzi do nie pójścia na referendum. Czy w ogóle to jest zgodne z prawem?  Dlaczego ktoś namawia mnie do bojkotu referendum, do rezygnacji z przyznanego mi przez prawo przywileju oceny władzy?

    Władza jest kadencyjna. Ma powierzoną konkretną misję i zadania do wykonania. Jeśli ich nie wykonuje, obywatele mają prawo okazać swój sprzeciw i ją odwołać. Nie jest to ani chuligański wybryk, ani złośliwość. To prawo społeczeństwa obywatelskiego. W naszym kraju  długo i boleśnie walczono o wolność, demokrację  i właśnie o taki moment, kiedy obywatele będą mogli świadomie podziękować władzy, z której nie są zadowoleni. Władza to nie namaszczenie odgórne tylko czasowy „kontrakt” między obywatelami a wybraną przez nich osobą. Sprzeciwiam się destrukcji demokracji, niszczeniu inicjatyw obywatelskich i lekceważeniu praw mieszkańców.

                                                                                   Anna Krawczyk